Droga Krzyżowa

Wstęp

Na szlaku męczeńskiej śmierci błogosławionej Karoliny spotykamy się dziś z cierpiącym Jezusem, aby mu wynagrodzić za nasze grzechy. Przemów do nas Panie, przemów Karolino, aby przemienić nasze serca Waszą męką. Każdy z nas niesie swój krzyż. Taki jaki nam Twoja święta wola przygotowała. To tu i teraz chcemy powiedzieć Ci Panie: Tobie oddaje swoje życie, prowadź mnie, wlej w me serce prawdziwą miłość, która stanie się sensem i siła mojego życia. Daj, bym wzorem Błogosławionej Karoliny zasłużył na miano i radość świętego. Duchu Święty wspomagaj nas w naszej modlitwie.

Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany

Człowiek skazał Boga na cierpienie, na krzyż. Wydał niesprawiedliwy wyrok. To miłość do Ojca i ludzkiej rodziny każe Jezusowi przyjąć to cierpienie i nadaje mu sens. Jezu, oczyma mej duszy i w ciszy mojego serca staram się dostrzec Ciebie… Twoją głowę w cierniowej koronie, zakrwawioną zbolałą twarz, ciało poszarpane biczami. Nie wzruszyły się serca Twoich wrogów, bo były zaślepione grzechem… Jezu nie tylko faryzeusze są winni… I ja jestem winien. Moje serce tyle razy było zaślepione gdy grzeszyłem.

To było 18 listopada 1914 roku. Na 16 letnią Karolinę zapadł wyrok. Wydał go carski żołnierz i uprowadził do lasu.  Prośby ojca nie wzruszyły serca żołnierza. Wyrok był nieodwołalny. Wielu z nas na pewno zadaje sobie pytanie, czym myślała, jak bardzo trwożyła się… W kim pokładała nadzieję. Ona tylko wiedziała, że nie może zawieść Jezusa. Zbyt mocno ceniła sobie tę miłość. Tak  rozpoczęła  się  jej   droga,   droga  próby i męczeństwa…

Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na ramiona.

Nie czekasz aż Ci nałożą krzyż. Sam bierzesz go na ramiona, choć taki ciężki, haniebny i niesprawiedliwy. Obejmujesz go z miłością. To miłość czyni krzyż lżejszym, zasługującym. Twoja miłość nadaje sens Twojej bolesnej męce.

Jezu, Tyś powiedział: „Jeśli kto chce iść za mną niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” Właśnie teraz chce pójść za Twoimi wezwaniami. Chcę razem z Tobą dźwigać na każdy dzień krzyż jaki mi przeznaczyłeś.

Żołnierz prowadził Karolinę i ojca w stronę lasu. Prowadził przez pola obok gruszy przy której Karolina opowiadała dzieciom o Bogu, o Jego wielkiej miłości do człowieka, o potrzebie życia w świętości. Idąc na pewno zdawała sobie sprawę, że nadszedł dla niej dzień próby. Nie zawahała się. Powiedziała Jezusowi: tak. Przyjęła krzyż i naśladując Jezusa szła dalej prowadzona przez żołnierza.

Stacja III – Pierwszy upadek Pana Jezusa.

Najdroższy Jezu, to nie ciężar krzyża, ale brzemię grzechów moich przygniotło Cię do ziemi. Chciałeś Panie wynagrodzić Bogu Ojcu za nasz pierwszy upadek w grzechu ciężkim… Leżysz na ziemi przygnieciony drzewem krzyża i nawet w tej chwili rozmawiasz ze Swoim Ojcem, którego wole spełniasz bez reszty. Ja wiem krzyż jest niewygodny, tak trudno z nim iść, ale jeśli będę pamiętał jak od niego wiele zależy, mogę pokonać wszelkie trudności.

Do tej pory przy boku Karolinki szedł jej ojciec – Jan Kózka. Obecność jego w jakiś sposób uspokajała Karolinkę. Ale gdy doszli do lasu żołnierz nakazał aby wrócił do domu. Nie pomogły żadne prośby. Zastraszony przytknięciem do skroni kolby karabinu poddał się… Ustąpił…Przy tej stacji pomyślmy o swoim ziemskim ojcu. To przy tej stacji zapytajmy siebie o swoje relacje z własnym ojcem. A jeżeli przeszedł na tę drugą stronę życia to prośmy o wieczny pokój dla niego.

Stacja IV – Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Stoi obok Ciebie tak blisko, a nie może Ci pomóc. Jesteś w rękach złych ludzi, a jej dobre ręce są w tej sytuacji bezradne. Tylko wymiana spojrzeń, ułamki sekund, a jednak to wystarcza… to dodaje sił i koi cierpienie obydwu zbolałych serc. To jedno spojrzenie, ta jedna chwila, w której całe życie staje przed oczyma. Miłość prawdziwa poznaje się w cierpieniu. Nikt tak nie kochał matki jak Jezus i nikt tak nie kochał syna jak Matka Najświętsza.

Na swojej męczeńskiej drodze Karolina nie spotkała swojej matki, która w tym czasie uczestniczyła w nabożeństwie w kościele. Gdy wróciła Karolinki już nie było. Z bólem mówiła: nie dałabym wziąć córki, choćbym miała sama zginąć. Karolino…Ty czułaś przy sobie obecność Najświętszej Matki. Matki, która jest darem Jezusa dla każdego z nas. To ona dodawała Ci sił do walki ze złem. Przy tej stacji niech każdy zada sobie pytanie czy naprawdę kocham swoją ziemską matkę i kim ona jest dla mnie?

Stacja V – Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż.

Oprawcy z obawy że Jezus umrze z osłabienia zanim dojdzie na Kalwarie przymusili Szymona z Cyreny aby pomógł Mu dźwigać krzyż. Jezu jak bardzo musiało być Ci przykro gdy Szymon wymawiał się, wzbraniał, po prostu nie chciał nieść krzyża razem z Tobą… Ale czy tylko Szymon się wzbraniał? A jak jest ze mną?… Z każdym z nas?… Jezu, nie potrafię nawet wyliczyć ile razy postępowałem tak jak on. Ileż to razy na drodze swojego życia spotkałem ludzi chorych, biednych, kalekich, sieroty, ludzi skrzywdzonych, oczekujących pomocy. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.”

18 listopada 1914 roku szła swą męczeńską drogą przez bagienny las bezbronna dziewczyna. Gdzie wtedy był Szymon z Cyreny?… Dlaczego nikt jej nie pomógł?… A przecież to całe zajście obserwowało z ukrycia dwóch młodych chłopców. Widzieli Karolinę jak próbowała się wyrwać swojemu oprawcy, przyglądali się i bali o siebie.  Jezu, otwórz nasze oczy byśmy nie byli bierni, nie lękali się wyciągać pomocnej dłoni do drugiego potrzebującego człowieka.

Stacja VI – Weronika ociera twarz Jezusowi.

Zalany krwią i potem Jezus jest już coraz bliżej miejsca na którym ma się wypełnić Boski Plan Zbawienia. Jego siły słabną, coraz cięższy i trudniejszy staje się każdy Jego krok. Coraz więcej gapiów i trudno jest przecisnąć się przez otaczający Go tłum. Dobry Jezu okazałeś wielką łaskę Weronice. Ale nie zapomniałeś także o nas. Przy chrzcie świętym każdemu z nas, w naszej duszy, wyryłeś swoje oblicze. Jezu, ileż to razy zapomniałem o Twoim wizerunku w mej duszy.. plamiłem go grzechami bez opamiętania?…

To samo oblicze Chrystusa miała wyryte w swoim sercu błogosławiona Karolina. Teraz idzie drogą cierpienia, bólu i męczeńskiej śmierci. Broni swojej godności i czystości z miłości do Ciebie. Nie chce w żaden sposób zaplamić Twojego oblicza w swoim sercu. Nie zniechęcają jej rozliczne krwawiące rany na ciele… Ta stacja- to stacja ratowania swego człowieczeństwa…To tutaj musimy zapytać siebie: czy ja mam jeszcze twarz?… czy też jest to dla mnie obojętne?… Nie bójmy się wziąć do ręki chusty by przetrzeć Boskie oblicze..

Stacja VII – Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi.

Oczyma duszy popatrz na Jezusa, który upadł po raz drugi. Na nowo otworzyły się rany zadane podczas biczowania, obficie popłynęła z nich krew. Krzyż przygniótł Cię do ziemi, a ostre ciernie wbiły się głęboko w głowę. Ostry ból przeszył Jego ciało. Jest poniżony i wzgardzony. I ja Panie tyle razy przyrzekałem poprawę, a jednak wracam do złego, bo zapomniałem o Tobie… bo chciałem być sam… Opierać się tylko na własnym rozumie i własnej dumie..

Idąc szlakiem męczeńskiej śmierci Karoliny pozwólmy prowadzić się Chrystusowi tak, jak to uczyniła Karolinka. Zaufała Mu – a On jej nie opuścił. Nie lękała się otworzyć Chrystusowi szeroko drzwi swojego serca. Nie pytała dlaczego spotkał ją ten ciężki los. Błogosławiona Karolino uproś dla nas łaskę byśmy umieli zaufać do końca Jezusowi, a gdy cierpienie stanie się naszym udziałem, nigdy nie stawiali pytania: dlaczego? Lecz mieli odwagę wyciągnąć rękę do Jezusa…

Stacja VIII – Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty.

Pobożne niewiasty litując się nad cierpieniami Jezusa gorzko płakały. Były bezradne. Nic nie mogły uczynić aby pomóc skazańcowi. Zostały im tylko łzy, jako wyraz smutku, żalu i współczucia. Pomimo wielkiego wysiłku fizycznego, Jezus nie przeszedł obok nich obojętnie. Jezu, Ty teraz pytasz każdego z nas: czy stać cię jeszcze na łzy?… a jeżeli tak, to nad kim zapłaczesz? I chcesz każdemu powiedzieć.. zapłacz… Zapłacz wreszcie nad sobą… nad tym co robisz… zapłacz. Zapłacz by w imię Moje- zmienić się… zapłacz…

Wielu płakało z powodu zabrania z domu Karoliny: płakali jej rodzice, rodzeństwo i najbliżsi. Cała wieś bolała nad losem Karoliny, bo ją znała, poważała i kochała. Dobro, które czyniła za życia zostało teraz jeszcze bardziej zauważone. Rozmyślając o męczeństwie błogosławionej Karoliny nie rozpaczajmy nad jej cierpieniem, nad jej krzywdą, której doświadczyła od rosyjskiego żołnierza…Jej krzyż jest krzyżem Chrystusa. I właśnie to cierpienie doprowadziło ją do świętości. To nie była łatwa droga, ale pełna wyrzeczeń i heroizmu. Wierność Chrystusowi do końca przyniosła jej wieniec chwały.

Stacja IX – Pan Jezus Upada po raz trzeci

To już ostatni Twój upadek Panie. To wszystko jest mi potrzebne, żebym dostrzegł Ciebie leżącego, skrwawionego i sponiewieranego… Już nie masz sił. Sam już nie podniesiesz się… Co chcesz mi powiedzieć Panie? Czego chcesz mnie nauczyć?… A może przed czym ostrzec? Tak! Chcesz nam tu wszystkim powiedzieć: Wasze życie beze mnie jest kruche i słabe… „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” „Po tym poznają żeście uczniami moimi, jeśli wzajemnie miłować się będziecie.” „Ojcze przebacz im, bo nie wiedza co czynią…”

Tak jak Chrystus powstał, tak i Karolina powstała aby iść dalej. To Jego miłość podźwignęła ją po kolejnym bolesnym uderzeniu moskala. Chciała do końca zachować czystą duszę. Całkowicie zaufała Jezusowi i powierzyła Mu swoje życie. Swoje cierpienie przyjęła z miłości do Jezusa… a ty dla kogo ofiarujesz swój trud..?

Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony.

Po biczowaniu ciało Twoje Panie Jezu było jedną wielką raną. Na tą ranę narzucono szatę, a teraz ją zdarto i znów popłynęła krew. Palą jak ogień odnowione rany… I stajesz Jezu nagi, milczący, wyszydzony i upokorzony wśród drwiącego pospólstwa. Za co Jezus tak cierpi? To za mój brak wstydu, to za grzechy nieczystości, pornografię i niewstrzemięźliwości, które tak bardzo poniżają człowieka. Przy tej stacji każdy z nas musi zapytać siebie: czy ja nie krzywdzę Cię Panie przez grzechy nieczystości? Czy moje myśli, słowa i uczynki są godne, aby być Twoim uczniem? Czy rozumiem cnotę czystości, którą Ty Panie tak bardzo miłujesz? Spraw abyśmy wpatrzenie w Ciebie umiłowali tę cnotę…

To w tym lesie rosyjski żołnierz chciał obnażyć godność młodziutkiej 16 letniej Karolinki. Już był tak blisko. Udało mu się zedrzeć z niej kurtkę. Karolina zdawała sobie sprawę, że jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ale wierność Jezusowi mobilizowała ją i dodawała siły w tych dramatycznych i ostatnich chwilach jej życia. Postanowiła bronić tej wartości za wszelką cenę i obroniła swoją dziewczęcą godność i czystość… Ile jeszcze podobnych do Karolinki młodych ludzi, zostanie odartych ze swej godności?

Stacja XI – Pan Jezus do krzyża przybity.

Popatrzmy oczyma naszej duszy na Jezusa rozciągniętego na krzyżu. Na skalisty grunt Golgoty popłynęła Najświętsza Krew Chrystusa. Popatrzmy na ostre gwoździe wbijane w nadgarstki i stopy Jezusa… Ogromne cierpienie… Słychać tylko delikatny jęk… Wreszcie podnoszą krzyż… I zawisł Jezus między niebem a ziemią… O Jezu, nigdy się nie ukazała Twoja cichość i pokora w takim blasku, jak wówczas, gdy pozwoliłeś bez słowa skargi do krzyża się przybić, aby wypełnić wolę Ojca… Oto zapłata za miłość i dobro…

Karolina nie lękała się krzyża. Pragnęła być we wszystkim podobna do Jezusa. Pragnęła być święta. Jaka siła wskazywała jej drogę? To krzyż! To jego zbawcza moc przygotowała ją do męczeństwa. Wielkie i ciężkie były rany, które odniosła błogosławiona w walce z żołnierzem. Gdy odnaleziono ciało i dokonano oględzin zwłok stwierdzono 6 ran. Ich Wielkość i ilość potwierdza,  jaką walkę musiała stoczyć z uzbrojonym żołnierzem.. Pozostała czysta.. Jezu, daj nam zrozumieć, że każde cierpienie ma sens. Dopomóż nam Panie, byśmy nie tylko chlubili się błogosławioną Karoliną, ale naśladowali jej piękne życie.

Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu.

Ofiara miłości dopełnia się. Na krzyżu kona Bóg – Człowiek. Chrystus zmaga się ze śmiercią. Walczy jak człowiek, którego opuszczają siły. Walczy z nią jako Bóg przeciw któremu rozszalały się moce piekielne. Niebo mrocznieje, ziemia drży. Trwoga konania wyrywa z ust Jezusa okrzyk: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”… Ofiara miłości dopełnia się. Przyjmij Jezu nasze wyznanie wiary: Tyś naszym Bogiem, Zbawicielem. Tyś jedynym Królem i jedynym Panem..

Z Tobą Panie cierpiała ta młoda dziewczyna. Po długim pościgu rozwścieczony moskal postanowił zabić Karolinę. Broniła się przed gwałtem. Dochowała wierności Chrystusowi za cenę życia. To tak jak Ty Panie oddałeś swoje życie za nas, tak ona oddała swoje życie by zaświadczyć, że miłość jest cenniejsza od życia. Ona od najmłodszych lat z wielką gorliwością wypełniła cnotę miłości względem Boga i ludzi. Sama mówiła: „ Chcę wszystko czynić dla chwały Boga, który wszystko widzi”…

Stacja XIII – Pan Jezus z krzyża zdjęty

Przy tej stacji pyta nas wszystkich Najświętsza Matka: Jakiego Syna wam dałam, a jakiego mi oddajecie?… Ręce i nogi przebite, serce otwarte, ciało umęczone i poranione. Z najświętszej głowy powoli wyciąga ciernie… Matko tulisz Jezusa jak niegdyś w Betlejem. Matko, któż zdoła pojąć Twoją boleść i uczucia kiedy trzymasz w swoich ramionach martwe ciało Syna… Miecz boleści przeszywa Twoje serce. To ten, który przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc wszystkim, a został potraktowany jako wróg i skazany na krzyż…

Karolina również przeszła przez życie dobrze czyniąc wszystkim. Nauczała, odwiedzała chorych i cierpiących, a swoją postawą mobilizowała i pociągała za sobą innych, aby wzrastali w dobrym. 4 grudnia przypadkowy zbieracz drewna znalazł na skraju lasu martwe ciało błogosławionej. Jak bardzo musiał cierpieć ojciec, jak bardzo cierpiała matka, gdy zobaczyli martwą córeczkę. Zabrano skostniałe ciało Karolinki, obmyto, dokonano oględzin. Ksiądz proboszcz Władysław Mędrala włożył opis męczeństwa do trumny. A pogrzeb mimo działań wojennych był wielką manifestacją wiary. Błogosławiona Karolino, proś Jezusa byśmy w obliczu śmierci otrzymali łaskę niesienia nadziei i umiejętność pocieszania.

Stacja XIV – Pan Jezus złożony w grobie.

W duchu klękam przy grobie Zbawiciela mego… Oczami mej duszy, widzę jak uczniowie niosą ciało Jezusa, a Matka Najświętsza i niewiasty postępują za nimi… Ciało w grobie złożono i zamknięto ciężkim kamieniem… Matko Bolesna, Twoje znękane serce doznało nowego bólu, gdy ciężki kamień grobowy oddzielił Cię od Jezusa… Odeszłaś od grobu tylko ciałem, bo duszą przy Nim zostałaś i rozważałaś wszystkie szczegóły Jego życia, męki i śmierci… Jezu dziękujemy Ci za wszystko coś dla nas uczynił. Za każdą kroplę krwi za nas przelaną… Za życie za nas złożone… Za krzyżową drogę…

Błogosławiona Karolina dzisiaj daje nam klucz do drzwi pełnego szczęścia i świętości. Do pełnego zjednoczenia z Bogiem… Droga do nieba nie jest łatwa – jest trudna i wymagająca, a zarazem piękna i błogosławiona. Idąc za przykładem bohaterskiej Karoliny chciejmy odkryć w sobie powołanie do świętości i realizować je w życiu… Panie Jezu.. Ofiarujemy Ci nasze serca, nasz rozum, naszą wolę… Oderwij nas od świata, a przykuj do Siebie… Błogosławiona Karolino Kózkówno, módl się za nami..

Zakończenie

Nie da się cofnąć tego co już się stało. Kiedy przemija ludzkie życie, pozostaje nasz szacunek dla śmierci i grobu. I choć czasem ludzka rozpacz jest silniejsza niż chrześcijańska nadzieja, ona na koniec i tak zwycięża. Święci wygrywają i przez życie i przez śmierć. Szliśmy za Tobą Panie wspominając męczeństwo Błogosła­wionej Karoliny. Nieśliśmy swój krzyż. Krzyż był nam lekki, bo Ty byłeś z nami. Obyśmy zawsze naśladowali Ciebie a błogosławiona Karolina była nam wzorem w dążeniu do świętości. Oby droga krzyżowa była dla każdego z nas źródłem cierpliwości i pokrzepienia. Dziękujemy Ci Panie Jezu za laski: za świtało, które dawałeś; za myśli, które budziłeś; za oczy, które otwierałeś; za wolę, którą krzepiłeś i uczucia, które w naszych sercach porządkowałeś… Amen.